Znamy siódmego powiatowego Mistrza ortografii!

  • Wydrukuj
  • Email
  • Znamy siódmego powiatowego Mistrza ortografii!. Blisko 300 osób walczyło w czwartek, 3 kwietnia, o laur zwycięzcy w VII Jarosławskich Potyczkach Ortograficznych. Tegoroczne dyktando, przygotowane przez prof. dr hab. Alicję Jakubowską-Ożóg i dr Danutę Hejdę z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego, związane było tematycznie z wykładem, wygłoszonym również przez obydwie panie. Wędrówka po Bieszczadach była motywem tekstu, a sanocki poeta Janusz Szuber – bohaterem wykładu, poświęconemu miejscom i ludziom uwiecznionym w jego wierszach. Z nienaganną dykcją, którą cechują się wszyscy lektorzy dyktanda, konkursowy tekst odczytała red. Beata Gubernat z rzeszowskiego oddziału Telewizji Polskiej, a czekanie na wyniki urozmaiciły występy uczniów jarosławskiego I Liceum Ogólnokształcącego. Prace sprawdzali nauczyciele-poloniści pod kierownictwem Jacka Stańdy, a gospodarzem imprezy był pomysłodawca imprezy – dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych Bartłomiej Kordas. Potykający się z polszczyzną uczestnicy walczyli w podziale na pięć kategorii, a zwycięzcy odebrali atrakcyjne nagrody z rąk przedstawicieli organizatorów – przewodniczącego Rady Powiatu Leszka Szczybyły, starosty Jerzego Batyckiego, naczelnik Wydziału Edukacji i Kultury Fizycznej Urzędu Miasta Jarosławia Magdaleny Lehnart i Małgorzaty Herdy – kierownik jarosławskiej Filii pedagogicznej Biblioteki w Przemyślu. Patronatem naukowym powiatowe dyktando objęli dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego i rektor Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej, będący również gospodarzem miejsca, w którym potyczki się odbywały. Patronat medialny nad wydarzeniem sprawowali TVP Rzeszów, Polskie Radio Rzeszów, „Gazeta Jarosławska”, „Życie Podkarpackie” i jarosławskie portale Twoja TV i POD24. Dziennikarze POD24 prowadzili – po raz pierwszy w historii potyczek – transmisję na żywo. O nagrody zadbali sponsorzy: Starostwo Powiatowe i Urząd Miasta, Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym koło w Jarosławiu, bank BZ WBK i firmy: KIM KUŹMA, ADM, HETMAN, ER-TEL S.C., „SAN PAJDA” Sp. z o.o., SOKOŁÓW S.A., „TRATTORIA”, INFORES Sp. z o.o., GDAŃSKIE WYDAWNICTWO OŚWIATOWE, „ROMA” SP.J., ROBERT MAKAROWSKI I WSPÓLNICY, „DUET”, „KRZYŚ-POL”,„POLADEX” z LUBACZOWA, PIEKARNIA GS SAMOPOMOC CHŁOPSKA. Zwycięzcy VII Jarosławskich Potyczek Ortograficznych: Kategoria gimnazjum:Barbara Wrzesień – Gimnazjum nr 5 w Jarosławiu Anna Pliś – Gimnazjum nr 2 w Jarosławiu Magdalena Mnich – Gimnazjum nr 4 w Jarosławiu Dominika Bartnik – Gimnazjum nr 3 w Jarosławiu Marta Błachut – Gimnazjum nr 5 w JarosławiuKategoria ponadgimnazjalna:Tomasz Pajda – Zespół Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu Kamil Gmiterek – Zespół Placówek Oświatowych w Krośnie Karolina Partyka – Zespół Placówek Oświatowych w Krośnie Gabriela Górska – I Liceum Ogólnokształcące w Jarosławiu Judyta Majcher – Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w JarosławiuKategoria student:Piotr Stęchły Natalia Stęchły Matylda ZatorskaKategoria mieszkaniec:Maciej Kajzer Małgorzata Gemulda Paulina LaskowskaKategoria goście (VIP)Henryk Grymuza – doradca zawodowy z Powiatowego Urzędu Pracy w Jarosławiu, dziennikarz obywatelski Barbara Bak – z Wydziału Gromadzenia i Opracowania Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Przemyślu Wojciech Głąb – dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Jarosławiufot. Monika Szarnik View the embedded image gallery online at: https://powiat.jaroslawski.pl/aktualnosci/item/1758-znamy-si%C3%B3dmego-powiatowego-mistrza-ortografii#sigProId44e49e5a9fTekst dyktanda: Ścieżyną drożyną, czyli ahoj! przygodo. Kiedy tylko na niebie pojawił się bladoróżowy świt, ruszyliśmy wespół w zespół z naszymi przyjaciółmi z Pszczyny i Wierzchosławic na włóczęgę po południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Postanowiliśmy wędrować od nieistniejącej wsi Brzegi Górne aż do grani Połoniny Caryńskiej, by podziwiać widoki na Połoninę Wetlińską   i ukraińskie Bieszczady. Nie zważając na kłujące krzewy jeżyn, które otulały wąskie ścieżynki, truchtaliśmy, podziwiając feerię barw kwitnących już łopuchów, chabrów i kąkoli, stada hucułów opędzające się od kąsających gzów. Gdy otulił nas szczelnym pancerzem wszędobylski kurz, szukaliśmy orzeźwienia w strużkach i źródełkach skrzących się pośród krwistoczerwonych kiści jarzębin, buków i kłującej ostrężyny. Zwątpiliśmy, kiedy przyszło nam się zmierzyć z rzęsistym dżdżem, potem z huraganowym wiatrem hulającym nad naszymi głowami okrytymi jedynie wypłowiałymi chustkami w ochronnym kolorze khaki.  To nie były hocki-klocki, bo nawet rozwydrzone strzyżyki schroniły się wśród gałęzi przecudnej czeremchy, zniknęły w mig w gąszczu pohukujące harde sowy. Z trudem urządziliśmy w tej zawierusze rozszalałych żywiołów kryjówkę skleconą naprędce z chaszczy i gałęzi drzew, na których widać było jeszcze strzępy połamanych hub. Był to cud-szałas, jakiego nie powstydziłby się nawet najwytrawniejszy obieżyświat ani żaden zuchwały tramp. Spędziliśmy w nim chcąc nie chcąc kilka godzin o głodzie, bo nasz druh przewodnik, ten przebrzydły tchórz, uciekając w popłochu, zgubił przytroczony do plecaka prowiant. A było czego żałować – smażone racuchy z dżemem z róży, kanapki z rzeżuchą i bakłażanem, no i kawa, którą mełła i przyrządzała niezastąpiona wujenka. Gdyby chociaż przeprosił za przymusową głodówkę, ale gdzież tam, hultaj półdrwiąco, spod opuszczonych rzęs spojrzał na nas i orzekł, że nadszedł czas, by pogwarzyć. Początkowo była to taka gadka szmatka, takie baju, baju, ale później to nasze terapeutyczne gadu-gadu było całkiem do rzeczy. Rozmawialiśmy o życiu, książkach, które nas pochłonęły bez reszty, bohaterach ciekawszych niż Sienkiewiczowski Bohun i Azja Tuhajbejowicz. Snuliśmy plany  na przyszłość, marzyliśmy o przygodach mrożących krew w żyłach, rejsie po Morzu Żółtym, Wyspach Bahama, wspólnie opływaliśmy jachtem przylądek Horn i przemierzaliśmy na dwugarbnych wielbłądach żółte piaski Sahary. Kiedy się przejaśniło, szast-prast zgarnęliśmy przemoczone plecaki i żwawo wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wracaliśmy urzeczeni świeżością powietrza wprost w otwarte na oścież drzwi naszego pensjonatu „Włóczykije”.

Blisko 300 osób walczyło w czwartek, 3 kwietnia, o laur zwycięzcy w VII Jarosławskich Potyczkach Ortograficznych.

Tegoroczne dyktando, przygotowane przez prof. dr hab. Alicję Jakubowską-Ożóg i dr Danutę Hejdę z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego, związane było tematycznie z wykładem, wygłoszonym również przez obydwie panie. Wędrówka po Bieszczadach była motywem tekstu, a sanocki poeta Janusz Szuber – bohaterem wykładu, poświęconemu miejscom i ludziom uwiecznionym w jego wierszach.

Z nienaganną dykcją, którą cechują się wszyscy lektorzy dyktanda, konkursowy tekst odczytała red. Beata Gubernat z rzeszowskiego oddziału Telewizji Polskiej, a czekanie na wyniki urozmaiciły występy uczniów jarosławskiego I Liceum Ogólnokształcącego. Prace sprawdzali nauczyciele-poloniści pod kierownictwem Jacka Stańdy, a gospodarzem imprezy był pomysłodawca imprezy – dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych Bartłomiej Kordas.

Potykający się z polszczyzną uczestnicy walczyli w podziale na pięć kategorii, a zwycięzcy odebrali atrakcyjne nagrody z rąk przedstawicieli organizatorów – przewodniczącego Rady Powiatu Leszka Szczybyły, starosty Jerzego Batyckiego, naczelnik Wydziału Edukacji i Kultury Fizycznej Urzędu Miasta Jarosławia Magdaleny Lehnart i Małgorzaty Herdy – kierownik jarosławskiej Filii pedagogicznej Biblioteki w Przemyślu.

Patronatem naukowym powiatowe dyktando objęli dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego i rektor Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej, będący również gospodarzem miejsca, w którym potyczki się odbywały. Patronat medialny nad wydarzeniem sprawowali TVP Rzeszów, Polskie Radio Rzeszów, „Gazeta Jarosławska”, „Życie Podkarpackie” i jarosławskie portale Twoja TV i POD24. Dziennikarze POD24 prowadzili – po raz pierwszy w historii potyczek – transmisję na żywo.

O nagrody zadbali sponsorzy: Starostwo Powiatowe i Urząd Miasta, Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym koło w Jarosławiu, bank BZ WBK i firmy: KIM KUŹMA, ADM, HETMAN, ER-TEL S.C., „SAN PAJDA” Sp. z o.o., SOKOŁÓW S.A., „TRATTORIA”, INFORES Sp. z o.o., GDAŃSKIE WYDAWNICTWO OŚWIATOWE, „ROMA” SP.J., ROBERT MAKAROWSKI I WSPÓLNICY, „DUET”, „KRZYŚ-POL”,„POLADEX” z LUBACZOWA, PIEKARNIA GS SAMOPOMOC CHŁOPSKA.

Zwycięzcy VII Jarosławskich Potyczek Ortograficznych:

Kategoria gimnazjum:

  1. Barbara Wrzesień – Gimnazjum nr 5 w Jarosławiu
  2. Anna Pliś – Gimnazjum nr 2 w Jarosławiu
  3. Magdalena Mnich – Gimnazjum nr 4 w Jarosławiu
  4. Dominika Bartnik – Gimnazjum nr 3 w Jarosławiu
  5. Marta Błachut – Gimnazjum nr 5 w Jarosławiu

Kategoria ponadgimnazjalna:

  1. Tomasz Pajda – Zespół Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu
  2. Kamil Gmiterek – Zespół Placówek Oświatowych w Krośnie
  3. Karolina Partyka – Zespół Placówek Oświatowych w Krośnie
  4. Gabriela Górska – I Liceum Ogólnokształcące w Jarosławiu
  5. Judyta Majcher – Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu

Kategoria student:

  1. Piotr Stęchły
  2. Natalia Stęchły
  3. Matylda Zatorska

Kategoria mieszkaniec:

  1. Maciej Kajzer
  2. Małgorzata Gemulda
  3. Paulina Laskowska

Kategoria goście (VIP)

  1. Henryk Grymuza – doradca zawodowy z Powiatowego Urzędu Pracy w Jarosławiu, dziennikarz obywatelski
  2. Barbara Bak – z Wydziału Gromadzenia i Opracowania Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Przemyślu
  3. Wojciech Głąb – dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Jarosławiu

fot. Monika Szarnik

Tekst dyktanda:

Ścieżyną drożyną, czyli ahoj! przygodo.

Kiedy tylko na niebie pojawił się bladoróżowy świt, ruszyliśmy wespół w zespół z naszymi przyjaciółmi z Pszczyny i Wierzchosławic na włóczęgę po południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Postanowiliśmy wędrować od nieistniejącej wsi Brzegi Górne aż do grani Połoniny Caryńskiej, by podziwiać widoki na Połoninę Wetlińską   i ukraińskie Bieszczady. Nie zważając na kłujące krzewy jeżyn, które otulały wąskie ścieżynki, truchtaliśmy, podziwiając feerię barw kwitnących już łopuchów, chabrów i kąkoli, stada hucułów opędzające się od kąsających gzów. Gdy otulił nas szczelnym pancerzem wszędobylski kurz, szukaliśmy orzeźwienia w strużkach i źródełkach skrzących się pośród krwistoczerwonych kiści jarzębin, buków i kłującej ostrężyny. Zwątpiliśmy, kiedy przyszło nam się zmierzyć z rzęsistym dżdżem, potem z huraganowym wiatrem hulającym nad naszymi głowami okrytymi jedynie wypłowiałymi chustkami w ochronnym kolorze khaki.  To nie były hocki-klocki, bo nawet rozwydrzone strzyżyki schroniły się wśród gałęzi przecudnej czeremchy, zniknęły w mig w gąszczu pohukujące harde sowy. Z trudem urządziliśmy w tej zawierusze rozszalałych żywiołów kryjówkę skleconą naprędce z chaszczy i gałęzi drzew, na których widać było jeszcze strzępy połamanych hub. Był to cud-szałas, jakiego nie powstydziłby się nawet najwytrawniejszy obieżyświat ani żaden zuchwały tramp. Spędziliśmy w nim chcąc nie chcąc kilka godzin o głodzie, bo nasz druh przewodnik, ten przebrzydły tchórz, uciekając w popłochu, zgubił przytroczony do plecaka prowiant. A było czego żałować – smażone racuchy z dżemem z róży, kanapki z rzeżuchą i bakłażanem, no i kawa, którą mełła i przyrządzała niezastąpiona wujenka. Gdyby chociaż przeprosił za przymusową głodówkę, ale gdzież tam, hultaj półdrwiąco, spod opuszczonych rzęs spojrzał na nas i orzekł, że nadszedł czas, by pogwarzyć. Początkowo była to taka gadka szmatka, takie baju, baju, ale później to nasze terapeutyczne gadu-gadu było całkiem do rzeczy. Rozmawialiśmy o życiu, książkach, które nas pochłonęły bez reszty, bohaterach ciekawszych niż Sienkiewiczowski Bohun i Azja Tuhajbejowicz. Snuliśmy plany  na przyszłość, marzyliśmy o przygodach mrożących krew w żyłach, rejsie po Morzu Żółtym, Wyspach Bahama, wspólnie opływaliśmy jachtem przylądek Horn i przemierzaliśmy na dwugarbnych wielbłądach żółte piaski Sahary. Kiedy się przejaśniło, szast-prast zgarnęliśmy przemoczone plecaki i żwawo wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wracaliśmy urzeczeni świeżością powietrza wprost w otwarte na oścież drzwi naszego pensjonatu „Włóczykije”.