8 marca, przypada kolejna rocznica wstrząsającej zbrodni na mieszkańcach kilku podkarpackich wsi, w tym dwóch z terenu powiatu jarosławskiego. Warto zapoznać się z relacją opisującą te wydarzenia, po to by pamięć została ocalona... Opis pochodzi ze strony gminy Rokietnica:
Już w pierwszych dniach września 1939 roku Rokietnica znalazła się w strefie wpływów niemieckich. Nastała długa noc okupacji. Niemieccy barbarzyńcy siali postrach i grozę: aresztowania, zesłania na przymusowe roboty do Niemiec i do obozów zagłady - trwożyły ludność wsi. Nastał ruch oporu. Najpierw był to Związek Walki Zbrojnej, a potem Armia Krajowa. Zimą 1942 roku partyzanci zorganizowali udany wypad na browar w Nienadowej. Zdobyli duże ilości broni. Niemcy nigdy nie wpadli na jej ślad. W tym też roku "leśni" przeprowadzili dwa wypady na mleczarnię, następną akcję zbrojną przeprowadzili zimą 1943 roku. Zdobyli pieniądze i towar. Wtedy wśród okupantów zrodziło się podejrzenie, że personel mleczarni działał w porozumieniu z podziemiem. Skutki okazały się tragiczne. Żandarmi zwrócili baczą uwagę na ten niespokojny zakątek. Już w lutym 1943 roku wytropili ślady, które wskazywały, że na terenie Kaszyc, Rokietnicy, Czelatyc działały oddziały AK. Wściekłość gestapowców rosła. Wreszcie zapadł ponury wyrok - pacyfikacja wsi. Jej termin Niemcy wyznaczyli na 7 - 8 marca 1943 roku
Pan Michał Pich wspomina, że krwawy przemarsz rozpoczął się od jego domu rodzinnego. Zginął ojciec i brat. We dworze zamordowali pięć osób, w mleczarni siedem. Pani Emilia Horbowy doskonale pamięta, co tu się działo tego dnia. Mieszkała niedaleko. Jedna kobieta była ranna. Próbowała się podnieść. Wtedy któryś z niemieckich żołdaków wrócił, by ją dobić. Malutka Zosia Karuś miała wtedy 4 latka. Płakała. Zabili ją i jej matkę. Anielę, która była w ciąży [...] Dziedziczka Łucja Królikowska pożegnała na rozkaz Niemców swoje 3 - miesięczne dziecko. Wyprowadzili ją na parkową alejkę i tam zastrzelili. Potem taki los spotkał męża i rodzinę. Śmiertelne żniwo zbierali Niemcy idąc do sklepu. Nie było niewinnych. Dzieci 4, 5 i 7 lat , młodzież 18 i 19 lat, starcy 72, 76 lat, kobiety 32, 37, 20 lat. 47 istnień ludzkich których życie zostało przerwane bo do głosu doszła nienawiść.
Pomordowani nosili znajome nazwiska: Pich, Strzelec, Dyl, Jakubas, Karuś, Sykała, Narolski... Pan Ignacy Jakubas wspomina, że we wsi było pełno trupów. Leżały wszędzie: na drodze, w rowie na progu domu na oknie na łóżku... Niemcy wydali wyrok, wyrok został wykonany. Potem pojechali do Czelatyc. - A ludzie? Otrząsnęli się dopiero późnym popołudniem. Dziś nikt nie pamięta kto pomyślał jak pogrzebać ciała zabitych. Zwieziono je na cmentarz. Ci ludzie nie mieli ni trumien ni krzyży. Owinięte w prześcieradła ciała układano jedno obok drugiego. Leżą we wspólnej mogile.
W latach 1954 - 1958 rokietnickie społeczeństwo wybudowało im pomnik. Ogromny krzyż, szary obelisk, dwa piastowskie miecze, pamiątkowa tablica którą dźwiga leciwa mleczarnia i wiekowy dwór Uznańskich - rokietnickie okruchy wspomnień, zebrane po to by przypomnieć że "w tym miejscu 8 marca 1943 roku zostali zamordowani przez Hitlerowców ...(z tablicy pamiątkowej na budynku mleczarni) ... niewinni mieszkańcy ... 45 osób." Opracowała Zuzanna Masłyka.