Bo zawsze zaczyna się lajtowo. Każdy kolejny wyjazd jest dla naszych klas dziennikarskich (oprócz walizki doświadczeń) szansą na udane zakupy, spotkaniem ze znajomym, daje możliwość wchłonięcia blichtru i uroku Krakowa czy też Warszawy. Mam przeczucie, że 10 kwietnia nie będzie tylko datą spotkania z felietonistą Angory, panem Henrykiem Martenką. Słyszeliśmy bicie Zygmunta do taktu żałobnej elegii.
W piątek mieliśmy przyjemność spotkać się z dziennikarzem śledczym RMF FM, Markiem Balawajdrem. Chichu chachu, ciekawa osobowość, człowiek z powerem, ogólnie rzecz mówiąc - chichraliśmy się, opowiadaliśmy, niekiedy pytaliśmy. Podobało mi się podejście tego człowieka do życia- nie boi się mówić tego, co myśli i nazywa rzeczy po imieniu. Ziewnięcie w jego obecności uznaję za grzech wykopujący do piekła. Działa lepiej niż Redbull i kawa zmieszane shakerem.
Później Piwnica pod Baranami. Hmm? W tym miejscu nawet tynk chciałoby się całować. Zbigniew Raj jako mistrz ceremonii ze swoimi dziennikami z podróży (np.: z takiej Bombii, gdzie rządzi Wielki Detonator czy Bukolandi - miejsca narodzin gburów i meneli) wywoływał na ustach młodego, jarosławskiego audytorium banany pełne uwielbienia. Kamila Klimczak. Bóg nie zawsze jest sprawiedliwy. Jej głos daje dowód na brak obiektywizmu Natury w rozdzielaniu talentów. Zaśpiewała cholernie dobrze. Śmieszno i pikno. Cudaśno.
Kiedy ma nastąpić dzień zmieniający bieg historii, nie dzieje się nic, co mogłoby zwiastować jego nadejście. Ptaki ćwierkają, słońce pada pod normalnym kątem, a ludzie idą? Trochę zachmurzeń, temperatura 15 stopni Celcjusza, kilku Włochów i Hiszpanów krążących wokół Kościoła Mariackiego. Żyjemy. Tym samym, stałym rytmem. The life is simple.
Pan Martenka zaczął z nami warsztaty od kilku anegdot. Sprawia wrażenie człowieka niezwykle oczytanego. Chyba mocno trzyma się ustalonych przez siebie zasad i wartości. Prezentowaliśmy właśnie swoje komentarze do aforyzmów znanych pisarzy. Zrządzeniem czasu (nie śmiem mówić, że Losu) to właśnie ja, Nina, czytałam w tamtej chwili swoje skleciuchy. W którymś momencie usłyszałam poruszenie - trudno to było podpisać pod zainteresowanie moją wypowiedzią. Ktoś powiedział Prezydent nie żyje. Nanosekundy szoku, by za sekundę rozkręcić wszystkich operatorów. Każdy potwierdzał informacje. Gorsze było stwierdzenie, że wersje poszczególnych osób się pokrywają.
Głowa państwa polskiego nie żyje. Prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Wraz z nim zginęło 95 osób, w tym Pierwsza Dama, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego i czołowi przedstawiciele polskiej polityki. Źródło: TVN24
Marek Balawajder miał dzisiaj cztery wejścia na antenę. Każde polskie medium ograniczyło swoje informacje tylko do wiadomości z miejsca zdarzenia. Świat przesyła kondolencje.
Przemija tylko to, co jest kłamliwe.
Dla prawdy śmierć nie istnieje.
Aleksander Hercen
I staliśmy się bezbronnymi dziećmi.
Materiał w formie oryginalnej przesłany przez
Liceum Ogólnokształcące Nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Jarosławiu
www.lo.kopernik.jaroslaw.pl