To piękny zwyczaj europejskich skautów i polskich harcerzy. Betlejemskie Światło Pokoju trafiło 5 stycznia - za pośrednictwem samorządowców z powiatów jarosławskiego i lubaczowskiego oraz harcerzy i służb z przejścia w Korczowej - na Ukrainę, w ręce partnerów zza wschodniej granicy. - Dziękuję Duchownym za modlitwę, wierzę, że składane sobie nawzajem życzenia się spełnią, a także cieszę się, że pomimo pandemii udało się kultywować tę tradycję - powiedział starosta jarosławski Stanisław Kłopot, współgospodarz wydarzenia obok starosty lubaczowskiego Zenona Swatka i przewodniczącego Rady Powiatu Jarosławskiego Mariana Fedora.
Historia Światła Pokoju zaczyna się w Betlejem, mieście położonym w Autonomii Palestyńskiej. Właśnie tam ponad dwa tysiące lat temu narodził się Jezus Chrystus. W Grocie Narodzenia Pańskiego w Betlejem płonie wieczny ogień. To właśnie od niego co roku odpala się jedną malutką świeczkę, której płomień niesiony przez skautów w wielkiej sztafecie przez kraje i kontynenty obiega świat. Sam moment odpalania Światła w Betlejem jest wyjątkowy. Dla tej idei ludzie potrafią na chwilę się zatrzymać, powstrzymać złość i gniew.
W historii Betlejemskiego Światła Pokoju, w zmieniających się warunkach politycznych, nigdy nie zdarzyło się, by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę. To czyni ze Światła znak pokoju, poświadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania między narodami. Takim darem skauci z całej Europy, a wśród nich harcerki i harcerze ZHP, pragną podzielić się ze wszystkimi. Niosąc lampiony ze Światłem do parafii, szkół, szpitali, urzędów i domów, dzielą się radosną nowiną i krzewią największe uniwersalne wartości braterstwa i pokoju.